W 1973 roku miałam szczęście przez 2 tygodnie opalać się na bułgarskich plażach. Tuż po maturze załapałam się na obóz organizowany przez Towarzystwo Przyjaciół Dzieci w Leżajsku.
Organizator naszych wczasów pod bułgarskim niebem bardzo się postarał. Uatrakcyjnił nam wypoczynek wycieczką do Nessebaru starożytnego miasteczka niedaleko Burgas położonego na wyspie, a raczej na półwyspie. Ludzie bowiem własnoręcznie usypali szeroki pas ziemi, w ten sposób połączyli wyspę z lądem.
Wyspa jest stara, wykopaliska świadczą o jej rozkwicie już kilka wieków przed naszą erą. Miasteczko leżące na atrakcyjnym szlaku otoczone było fortyfikacjami, miało 2 porty i liczne świątynie, głównie cerkwie. W 1983 roku (10 lat po moim pobycie w Bułgarii) zabytki kultury Nessebaru zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO.
Cerkiew Chrystusa Pantokratora |
Rządził miasteczkiem chan, cesarz lub car, w zależności od epoki. Miasto miało własną monetę.
W Nessebarze na jednej z uroczych uliczek spotkaliśmy starszego człowieka, siedzącego na taborecie, z harmonią w ręce wyśpiewywał piosenki. Kiedy zorientował się, że jesteśmy grupą z Polski bardzo się ożywił. Okazało się, że jest Polakiem, od lat mieszka w Bułgarii. Na tę okoliczność zaśpiewał kilka polskich patriotycznych pieśni, przygrywając jednocześnie na harmonii.
Zanim dotarliśmy do Nessebaru, zatrzymaliśmy się na krótko w Słonecznym Brzegu. Na plaży wykorzystałam wielbłądy, jako tło do zdjęcia.